Fałszywa konkurencyjność po europejsku
autor: dr Jakub Wozinski
7 października 2025

Podobnie jak wiele innych terminów, w Brukseli konkurencyjność rozumie się całkowicie na opak – oznacza ona głównie większą biurokratyzację i umacnianie zielonego socjalizmu. Winą za stagnację gospodarczą i niższy od amerykańskiego poziom życia obarcza się natomiast resztki suwerenności krajów członkowskich.
Przepis na dobrobyt
Unia Europejska od wielu lat ma problem ze znalezieniem formuły umożliwiającej dynamiczny rozwój gospodarczy. W minionych dekadach owo niedomaganie było skrywane przez dokonującą się sukcesywnie ekspansję terytorialną wspólnoty. Gdy jednak Bruksela „skonsumowała” już największe niezrzeszone kraje, trudności z wypracowaniem wzrostu jeszcze bardziej się nasiliły.
Zgodnie z treścią wszystkich najważniejszych traktatów, strategii czy manifestów ideowych, które od lat wyznaczają zasadniczy kurs polityczno-ekonomiczny Unii Europejskiej, za główne czynniki mające zapewnić jej dostatek uważa się: funkcjonowanie wspólnego rynku wraz ze swobodami przepływu, tak zwaną spójność społeczną oraz inwestycje w rozwój i badania. Wśród nich bezsprzecznie najważniejszy jest pierwszy element i stojące za nim przekonanie, że zamiast prowadzić ze sobą wojny lepiej podejmować współpracę i wykorzystać ogromny potencjał drzemiący w liczącej blisko czterysta pięćdziesiąt milionów mieszkańców wspólnocie.
Fundamentalny problem z Unią Europejską polega jednak na tym, że od samych jej początków w deklarowaną wspólnotowość i swobodę przepływów wpisana była idea autorytarnej dominacji centralnego ośrodka władzy. Wprost o tym mówił choćby słynny Manifest z Ventotene napisany przez celebrowanego wciąż w Brukseli komunistę Altiero Spinellego. Unia od samego zarania nie sprzyja prawdziwej współpracy na wspólnym rynku, lecz dąży przede wszystkim do zmniejszania różnic. Zarówno Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, Strategia Lizbońska czy też Europejski Zielony Ład głoszą od lat to samo: cała Unia ma być stopniowo coraz bardziej „spójna”, czyli ujednolicona, zestandaryzowana, równomierna i zrównoważona.
W politycznym DNA Unii Europejskiej tkwi niezmiennie socjalistyczna urawniłowka, która w samej swej istocie stanowi całkowite przeciwieństwo konkurencyjności. Nie dziwi więc, że podejmowane od lat kolejne próby zreformowania Unii kończą się zawsze w ten sam sposób, co skutkuje postępującą utratą dawnej prężności ekonomicznej.
Publikacja, którą czytasz, powstała z dobrowolnych datków
- czy dorzucisz się do wydania przez nas kolejnej?

Kompas von der Leyen
Potwierdzają to zaprezentowane na przestrzeni ostatnich miesięcy inicjatywy, przedstawiane wszem wobec jako wyznaczające rzekomo zupełnie nowy kurs w polityce europejskiej. Gdyby wierzyć mediom głównego nurtu, eurokraci mieli rzekomo wreszcie zrozumieć naturę popełnianych przez siebie od lat błędów i zacząć nadrabiać wieloletnie zaległości.
W rzeczywistości jednak wszystko było tylko starannie wyreżyserowanym przedstawieniem. Najpierw we wrześniu 2023 roku przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zleciła oficjalnie byłemu szefowi Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiemu misję przygotowania wielkiej strategii mającej ożywić gospodarkę coraz bardziej zaśniedziałej Europy.
Po upływie roku włoski bankier zaprezentował swój raport zatytułowany Przyszłość europejskiej konkurencyjności, który został przyjęty w Brukseli z uznaniem. W ostatnim akcie tego dramatu, pod koniec stycznia bieżącego roku Ursula von der Leyen przedstawiła ostatecznie tak zwany Kompas Konkurencyjności uwzględniający większość zaleceń, o których wspominał Draghi.
W przekazie płynącym do wiodących mediów Unia miała dokonać wielkiego zwrotu w swojej polityce, poprzedzonego na dodatek publicznym wyznaniem grzechów. W raporcie Draghiego znalazła się bowiem niezwykle bolesna diagnoza stanu postępującego zapóźnienia Unii względem głównych graczy światowych. Za fasadą chwytliwych haseł postulujących przestawienie wspólnoty na nowe, bardziej konkurencyjne tory znalazł się jednak ten sam od lat znany program dalszego przyspieszenia w zakresie centralizacji władzy i wdrażania zrównoważonego rozwoju.
Von der Leyen i Draghi są ogromnymi zwolennikami konkurencyjności – niestety takiej, jak oni ją rozumieją. Nie jest to wcale konkurencyjność oparta na redukowaniu kosztów, likwidacji barier, deregulacji, obniżce podatków czy sprzyjaniu innowacjom, lecz konkurencyjność efektu skali uzyskanego w następstwie odebrania poszczególnym krajom głównych atrybutów suwerenności. Całokształt planów podjętych przez Komisję Europejską pod rządami Ursuli von der Leyen sprowadza się do tego, aby ujednolicić możliwie wszystko, co się da i liczyć, że w ten sposób Europa sama z siebie nagle dogoni Stany Zjednoczone i Chiny.
W poszukiwaniu pełnej integracji
Wczytując się w kolejne wielkie unijne strategie gospodarcze, nie sposób nie dojść do wniosku, że zdaniem eurokratów Unia Europejska nie jest wciąż najbogatsza na świecie jedynie dlatego, że nie zniesiono jeszcze wystarczająco wielu ograniczeń wynikających z suwerenności krajów członkowskich. Wszystkie przymioty państw narodowych przedstawiają się im wyłącznie jako przeszkody powiększające koszty i ograniczające swobodę ruchu dla wielkiego kapitału. Prawdziwy dostatek i bogactwo ma przynieść dopiero pozbawienie państw władzy decydowania o swoim pieniądzu, budżetach narodowych, giełdach, sektorze bankowym, systemach podatkowych, taryfach celnych czy branżowych przepisach.
W ostatnich latach organy centralne unijnego państwa in statu nascendi uzyskały zupełnie nowe kompetencje, na czele z możliwością zaciągania wspólnotowego długu czy też narzucania konkretnych rozwiązań przy pomocy tak zwanych kamieni milowych. Unijna „integracja”, czyli zakres odgórnie sprawowanej kontroli wzmógł się także na wielu innych odcinkach, w czym wielki udział miały: polityka Zielonego Ładu, tak zwana polityka pandemiczna oraz stałe rozszerzanie strefy euro. Teoretycznie więc, zgodnie z zapatrywaniami euroentuzjastów, wszystko to powinno się było już dawno przełożyć na gospodarczy rozkwit. W rzeczywistości dzieje się zupełnie odwrotnie: im bardziej forsują oni ujednolicenie i centralizację, tym szybciej postępuje gospodarcza degradacja.
Eurokraci niestety się tym nie przejmują, hołdując najwyraźniej zasadzie głoszącej, że jeśli fakty nie potwierdzają teorii, to tym gorzej dla faktów. Wyśniona przez nich pełna integracja europejska coraz bardziej przypomina marksistowskie idealne społeczeństwo bezklasowe, w którym kiedyś wreszcie zapanuje pokój i dostatek. Eurokraci – tak jak adepci Karola Marksa – głoszą przekonanie, że droga do unijnego dobrobytu będzie wymagała ofiar z suwerenności, ale gdzieś u jej końca znajdziemy wreszcie El Dorado.
Komisja Europejska kieruje się zdecydowanie wadliwym kompasem, który zamiast wspierać konkurencyjność, przyczynia się do jej destrukcji. Jedną z przyczyn wielkiego historycznego sukcesu Europy był przecież polityczny pluralizm, który przez wieki pozwalał tworzyć dobre prawo i podatki. A kulturową jedność niezbędną do ożywionej współpracy gospodarczej zapewniała przez wieki Staremu Kontynentowi wiara chrześcijańska, która także i dziś powinna być traktowana jako cywilizacyjny fundament. Niestety, Unia Europejska postawiła wszystko na głowie i systematycznie zwalcza chrześcijaństwo oraz zawzięcie likwiduje typowo europejską wielość ośrodków władzy.
dr Jakub Wozinski
Autor jest publicystą, tłumaczem, doktorem filozofii. Napisał m.in. książki: Dzieje kapitalizmu, Historia pisana pieniądzem, a także cykl Od ujścia Wisły po Morze Czarne. Handlowo-gospodarcze tło dziejów Polski.
Artykuł został opublikowany dzięki uprzejmości wydawcy pisma „Polonia Christiana”.
Publikacja, którą czytasz, powstała z dobrowolnych datków
- czy dorzucisz się do wydania przez nas kolejnej?

POZNAJ NASZ KANAŁ
WOLNOŚĆ I WŁASNOŚĆ

Czy czeka nas POTĘŻNA ZAPAŚĆ w energetyce? | Gdy zabraknie prądu... część I | Dr inż. Mirosław Gajer

Jeszcze droższa elektronika i śmieci? | Patrol Wolności #1

Odkorkujmy miasto! Adam Hareńczyk o inicjatywie, w którą może się włączyć każdy

Ulgi, dotacje, preferencje… Tak się kręci wiatrakowy pseudo-biznes | Radek Pogoda

Patrol Wolności #0 | Arkadiusz Stelmach i Sławomir Skiba

Rząd Tuska prowadzi nas do blackoutu! | Dr Paweł Momro o ustawie wiatrakowej, energii i politykach
WIEDZA, KTÓRA SŁUŻY PRAWDZIE
POZNAJ NASZE ARTYKUŁY, EKSPERTYZY, DZIAŁANIA

Kontrakt Klimatyczny dla Krakowa: drastyczna transformacja za wszelką cenę

Fałszywa konkurencyjność po europejsku

Zielony Ład zabija Europę. Jak system ETS wpędza w biedę przedsiębiorców i konsumentów ze Starego Kontynentu

W Polsce zacznie brakować... prądu! Czy uratuje nas import?

NIE dla likwidacji elektrowni węglowych i zniszczenia kopalń

Morskie farmy wiatrowe – energetyczne wybawienie czy mrzonka polityków i lobbystów?

Ceny paliwa: między rynkiem, chciwością fiskusa a politycznym sterowaniem

Stop podatkowi od powietrza - zatrzymajmy ETS i ETS2